Podobno jeśli ludzie są sobie pisani, prędzej czy później na siebie trafią. Podobno. Może to prawda.
Byłem po ciężkim związku. Zbyt ciężkim. Kochałem ją, jeździłem tysiące kilometrów, żeby się spotkać. A Ona? Mówiła, że kocha, że życia sobie nie wyobraża. Szkoda, że ze mną tego życia sobie nie wyobrażała. Raz na zawsze koniec ze związkami. Wracam do domu i będę taki jak kiedyś. Imprezy, jakaś praca, rodzice i rodzeństwo. Żadnej miłości. Może nowy samochód? Z resztą zobaczymy jak się ułoży.
ROK PÓŹNIEJ
Dzwoni telefon. Jeden z najlepszych przyjaciół. 'No siema może skoczymy na jakaś impreze? Piątek w końcu.' Zgodziłem się i tak nie miałem planów. Miałem pół godziny na ogarnięcie się. Wyszedłem z domu około 20, w klubie byliśmy już za godzinę. Mimo, że był początek imprezy było sporo osób. Mieliśmy zarezerwowaną lożę. Stwierdziliśmy, że na trzeźwo nie ogarniemy tylu małolat, które od razu zaczęły się kleić do najprzystojniejszego z naszego towarzystwa. Chłopacy poszli na fajke, a ja z racji niepalenia poszedłem do baru. Akurat siedziała fajna dziewczyna. Max 18. Ładna, moja ulubiona figura, ciemne włosy. W sumie mój gust. Zagadam, postawie drinka, może dostane numer. Ale przecież miałem skończyć z dziewczynami. W sumie to było rok temu. Czas jednak nie leczy ran, przyzwyczaja tylko do bólu. Uczysz się żyć bez niej. Bez kobiety, za którą oddałbyś życie, której oddałeś serce. Mimo wszystko trzeba jednak iść do przodu. Jeśli się przewrócisz podczas biegania to od razu unikasz chodzenia? Nie. Podejście na chłodno do tematu związku jest dobre tylko na jakiś czas. Z czasem zaczyna Ci brakować osoby, do której mógłbyś napisać dobranoc, której mógłbyś życzyć codziennie rano miłego dnia, z którą mógłbyś po prostu rozmawiać na typowe tematy damsko-męskie. Mimo, że nie znałem nawet imienia tej dziewczyny, wiedziałem że ona będzie właśnie taką. Do rozmowy, do przytulenia, do kochania. Kiedy odwróciła nieświadomie twarz w moją stronę, wiedziałem że dostać kosza od niej to będzie zaszczyt.. Uśmiechnąłem się i usiadłem obok niej. Zagrałem chyba tak po męsku, po prostu powiedziałem, że ładnie wygląda i przedstawiłem się. Zarumieniła się. Wyciągnęła rękę mówiąc 'Monika'. Jej uśmiech, jej głos. Cudownie. Postawiłem jej drinka, wydało się, że ma ledwo 17 lat. Po dwóch drinkach dała się wyciągnąć na parkiet. Tam przetańczyliśmy całą noc. Staraliśmy się też jakoś rozmawiać, chociaż trochę. Spytałem czy da się zaprosić na spacer, termin obojętny. Odpowiedziała, że tak. Możemy nawet jutro. Dawno nie byłem taki szczęśliwy. Monika spytała o numer telefonu, nie wierzyłem w to, co słyszałem. Myślałem, że to ja będę się prosić, a tu taka niespodzianka. Lepiej być nie mogło. Podała mi swój telefon, wpisałem swój numer. Od razu spojrzałem na godzinę, była już 1. Nie wiem kiedy to zleciało. Monika powiedziała, że musi iść, że brat na nią czeka, że wszystko wytłumaczy mi rano jak napisze. No tak. To było za piękne, żeby było prawdziwe. Jednak pocałowała mnie w policzek na pożegnanie. Nie wiem dlaczego, ale wierzyłem jej, że się odezwie. Po rozmowie z nią, już wtedy przy barze wiedziałem, że nie jest jak inne. Mimo tego, że ma dopiero 17 lat jest bardzo dorosła. Uświadomiłem sobie, że mimo wszystko jej chcę, że muszę ją poznać do końca. Nie jest z tych dziewczyn, które do tej pory pojawiły się w moim życiu. Jest wyjątkowa. Będzie kimś ważnym w moim życiu. Znam dziewczynę od 3 godzin, a już wiem, że musi być w moim życiu.