Rozmowy z Alanem stawały się coraz bardziej dłuższe. Poznałam go. Małymi kroczkami. Był bardzo skryty, nie chciał mówić o sobie sam z siebie. Jedynie poprzez moje pytanie, ale przecież nie o wszystko mogłam pytać. Zaufałam mu. Ze wzajemnością. Dawno nie byłam taka szczęśliwa. W szkole przyłapywałam go na tym, że spoglądał na mnie. Zazwyczaj rozśmieszało mnie to, ale wiedziałam, że Alan jest skryty, lekko nieśmiały. Nie mogłabym zaśmiać się z tego, że patrzył na mnie. Sama się zorientowałam, że częściej szukam go niby przez przypadek na korytarzu. Wkręcałam się. Zaczęło mi zależeć. Powoli, nieświadomie. Ale jak to możliwe? Obiecałam sobie, zero chłopaków do końca gimnazjum. Nie po tym wszystkim, nie, nie, nie! Chwaliłam się czy raczej żaliłam najlepszej przyjaciółce. Alan pisał odważniej, stanowczo. Jeśli miałam zły humor - od razu wyczuwał, co jest grane. Kiedy się kłóciliśmy i pisał odważnym tonem, ja od razu uświadamiałam sobie, ile dla mnie znaczy. Bałam się myśli, że mogę go stracić. Mam hobby - tracenie ważnych osób. Pewnej nocy pisaliśmy 'co byłoby gdyby.. ', po paru rundach stwierdziłam, że skoro tak długo piszemy, to dlaczego by nie spytać, co byłoby, gdybym się zakochała. Unikał odpowiedzi, nie powiedział wprost 'Nie, nie możemy być razem'. Nie było też odpowiedzi 'Może kiedyś.', 'Możemy spróbować.' Zabolało mnie to trochę, nie cierpię zbywania. Albo komuś zależy, albo nie. Tyle i koniec. Straciłam resztki humoru i poszłam spać. Alan od razu wyczuł, że coś się stało. Nie chciałam, żeby zaprzątał sobie mną głowę. Napisałam 'dobranoc :*' i miałam nadzieję, że mi uwierzy, że jest ok.. Za bardzo mnie poznał. Następnego dnia pisał z wyrzutami sumienia. W końcu uwierzył, ze jest okej i ma się po prostu nie przejmować. Było mi głupio przed samą sobą. Twierdziłam, że mogę zapanować nad tym, czy będzie mi zależało. Byłam bezsilna. I zostałam ze wszystkim sama. Znowu..
Alan był. Mimo wszystko. Ale tylko był. Nie mogłam mu powiedzieć o co mi chodzi, czemu taka jestem. Alan pisał nadal jak wcześniej. Ja mu uległam. Mijały tygodnie a mnie kusiło, aby powiedzieć mu wszystko co czuję. Pare wiadomości wskazywało na to, że jemu też zaczyna zależeć. Nie powiedział wprost. Jestem typową kobietą. Jeśli muszę się czegoś domyślać, zrozumiem to na pewno źle. Podziwiałam go. Nadal go podziwiam. Mimo wszystko był. Ideał!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz