niedziela, 14 lutego 2016

Wielka miłość cz. 7

Wśród tysięcy myśli, jakie kłębiły się w głowie Marty przemknęła jej tylko jedna. Ciągle zadawała sobie pytanie, jak mogła sądzić, że poszedł do Izy. Głupia, głupia, głupia - monotonny głos w podświadomości sprawił, że Marta nie wytrzymała. Rozpłakała się i przytuliła Wiktora. Nagle poczuła wibracje. To był jego telefon. Dzwoniła mama.. Obojgu serce podeszło do gardła. Wiktor odebrał. Był cały blady. Przez całą trzydziestosekundową rozmowę powiedział tylko dwa razy "mhm". Rozłączyli się. Wiktor uśmiechnął się lekko. Wziął w ramiona Martę i zaczął czule całować. W przerwie pomiędzy pocałunkami powiedział, że tata się wybudził, że jakimś cudem jest już dobrze. Szczęśliwi postanowili, że Marta zwolni się z lekcji i razem pojadą do szpitala. Tak zrobili. Po 20 minutach byli pod szpitalem. Marta nie chciała wchodzić do ojca Wiktora. Mimo wszystko głupio się czuła. Byli razem ponad dwa miesiące, ale nie znała jeszcze dobrze jego rodziców. Wjechali na czwarte piętro. Na korytarzu była pustka. Marta nie lubiła zapachu szpitali. Źle się jej kojarzyły. Gdy była ośmioletnią dziewczynką spędziła w szpitalu ponad tydzień. Miała operację wyrostka. W tym czasie w jej życiu dużo się wydarzyło. Chorował jej dziadek. Miała uraz do szpitali. Nie przyznawała się do tego Wiktorowi, ale i przez to nie chciała wchodzić do jego taty. Mimo wszystko uległa ukochanemu i weszła razem z nim do jego ojca. Był cały czas przytomny. Wszystko wskazywało na to, że będzie dobrze. Pacjent dostał zakaz dużej ilości pracy oraz stresu. Po godzinie odwiedzin zakochani postanowili wrócić do swoich domów. Wiktor musiał położyć się spać. Przez kolejne dni wszystko się stabilizowało, po tygodniu tata Wiktora wrócił do domu.
                                                      
  Miesiąc później
Nastrój świąteczny zaczął się każdemu udzielać. Zbliżająca się Wigilia z wielu względów cieszyła Martę jeszcze bardziej. Po kolacji wigilijnej u siebie, Wiktor miał przyjść do niej. Za parę dni razem mieli wyjechać do SPA. Wszystko układało się jak w bajce. Wystawione były też oceny semestralne. Nastolatkowie byli bardzo zadowoleni ze swoich stopni. Nadeszła Wigilia. Po 17 rodzice oraz Marta zasiedli do wigilijnej kolacji. Kiedy zjedli nadszedł czas na prezenty. Usłyszeli dzwonek do drzwi. Tata Marty poszedł otworzyć. Wiedział pewnie, że to Wiktor ale nieco się zdziwił. Wiktor był w stroju Gwiazdora! Wszystkich rozśmieszył ten widok. Wiktor nie poddawał się i próbował naśladować Gwiazdora. Rozdał prezenty rodzicom Marty, a ją samą wziął na kolano i spytał czy była grzeczna. W ramach prezentu dostała czerwone pudełko i rózgę. Później Wiktor zdjął maskę. Razem usiedli przy stole i rozpakowywali każdy swój prezent. Marta najpierw otworzyła od ukochanego. W pudełku była broszka oraz karteczka z napisem : "więcej już za trzy dni". Wiktor dostał od rodziców Marty zegarek, a od dziewczyny bluzkę  napisem : 'Kocham swoją dziewczynę' Prezenty ucieszyły każdego. Pojawił się temat wyjazdu do SPA. Zakochani mieli pojechać pociągiem 27 grudnia i wrócić dopiero 3 stycznia. Rodzice byli zadowoleni, że ich mała córeczka staje się powoli kobietą. Przy kolacji ubrana była w czarną sukienkę, która idealnie podkreślała jej atuty, Wiktor pożerał ją wzorkiem. Przed północą wszyscy poszli do kościoła na Pasterkę. Noc była piękna. Na niebie widoczne były gwiazdy. Zakochani cały czas trzymali się za ręce. W miłej atmosferze minęły święta - oznaczało to prezent urodzinowy, spełnienie marzeń, wszystko co najlepsze. Przed 12 Marta oraz Wiktor mieli pociąg. Przyjechali na dworzec, kupili bilety i pożegnali się z rodzicami. Wsiedli do pociągu i ruszyli po przygodę. Po 15 byli już w hotelu. Zaplanowaną mieli tylko saunę na 16. Rozpakowali bagaże i ruszyli na zabieg. Przez cały czas Wiktor uważnie obserwował Martę. Po raz pierwszy widział ją w samej bieliźnie. Razem weszli do sauny a potem.. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz